Monitoring – bezpieczeństwo a prywatność

Aby poprawić bezpieczeństwo w miastach i obiektach użyteczności publicznej, coraz częściej instaluje się systemy monitoringu wizyjnego. Umożliwiają one obserwowanie i kontrolowanie sytuacji w wielu miejscach jednocześnie. Dla nowoczesnych systemów niesprzyjające warunki atmosferyczne czy ciemności (np. w nocy) nie są już problemem.

Cele stosowania monitoringu to m.in. ochrona mienia, dbałość o porządek, zarządzanie procesem produkcji, kontrola ruchu drogowego, analiza zachowania klientów. Jednak chyba najczęściej wymienianym powodem instalowania systemów monitoringowych jest dążenie do poprawy bezpieczeństwa – zarówno zapobieganie przestępczości, jak i ściganie sprawców przestępstw.

Czy jednak takie systemy spełniają swoje zadanie, a ich stosowanie przekłada się na realny wzrost bezpieczeństwa? Jednym z argumentów przemawiających za stosowaniem monitoringu jest fakt, że już sama świadomość bycia obserwowanym może skłaniać niektóre osoby do powstrzymania się od niepożądanych zachowań. Czasem nawet, by ograniczyć koszty, instaluje się tanie kamery-atrapy, które z wyglądu trudno odróżnić od prawdziwych, zwłaszcza gdy są wyposażone w diodę i czujnik ruchu. Ich zwolennicy wskazują, że taka kamera może być dość skutecznym straszakiem – choć oczywiście nie rejestruje ona żadnego obrazu i w razie faktycznego przestępstwa nic nie pomoże. Policyjne statystyki wskazują, że w miejscach, gdzie zainstalowany jest monitoring, zmniejsza się liczba kradzieży, napadów czy przypadków wandalizmu. Dzięki obrazom z monitoringu można nieraz szybciej zareagować, gdy dzieje się coś podejrzanego, a także ustalić tożsamość sprawców.

Jednak zdarzają się przeciwnicy monitoringu. Obawiają się oni przede wszystkim ograniczenia prywatności, zwłaszcza że systemy monitorujące są czasem instalowane bez konsultacji z mieszkańcami. Wskazuje się czasem na sytuacje, gdy w kamerach widać okna i balkony prywatnych lokali – czasem tak wyraźnie, że nie tylko widać, co robią mieszkańcy, ale nawet można rozpoznać konkretne osoby. Zdarzają się także przypadki nadużyć, gdy osoby nieuprawnione umieszczają kamery służące do podglądania innych, np. w sytuacjach intymnych.

Już w 2010 Wojciech Wiewiórski, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych, zgłosił do MSWiA potrzebę unormowania przetwarzania danych osobowych związanego z wideonadzorem. Miała powstać ustawa o monitoringu wizyjnym, która miała regulować takie kwestie – projekt zakładał m.in. oznakowanie kamer; określanie obszaru w budynkach publicznych, który ma być monitorowany; zakaz umieszczania kamer w toaletach, łaźniach i przebieralniach; zdelegalizowanie atrap kamer w przestrzeni publicznej; przedłużenie czasu przechowywania taśm; zakaz przekazywania i rejestracji dźwięku, chyba że odrębne przepisy stanowią inaczej. Jednak ustawa taka do tej pory nie powstała.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.